ich oczy oglądały boga online

„Ich oczy oglądały Boga” (2005) Film „Ich oczy oglądały Boga” (ang. Their Eyes Were Watching God) z 2005 r. w reżyserii Darnella Martina to w dużym Play 11. Oczy cz. 1 (lekcja online) by Lekcje Feldenkraisa on desktop and mobile. Play over 320 million tracks for free on SoundCloud. 1 Kings 8:52 - Biblia Warszawska - Niechże tedy twoje oczy będą otwarte na błaganie sługi twego i na błaganie twojego ludu izraelskiego, abyś ich wysłuchał, ilekroć zawołają do ciebie. "Wstawiaj się za nimi, kochaj Mnie i uśmierzaj Moją Sprawiedliwość. Uwielbiaj Mnie, przyprowadzając do Mnie dusze dla ich zbawienia. Moje Oczy patrzą szczegó "Ich oczy oglądały Boga" dzisiaj o 20:05 w #superpolsat Historia Janie Crawford (Halle Berry), pięknej i walecznej Afroamerykanki żyjącej w latach After 4 Months Of Dating What To Expect. Ich Oczy Oglądały Boga cały film napisy plOpis FilmuKiedy mąż Natalii trafia do więzienia, kobieta usiłuje ratować małżeństwo. Zobacz Ich Oczy Oglądały Boga napisy pl w wysokiej jakości full hd. Na naszej stronie odnajdziesz wiele świetnych filmów. Dramat Ich Oczy Oglądały Boga napisy pl wszedł do kin w 2005 roku w USA. Do Ich Oczy Oglądały Boga cda scenariusz napisał Suzan-Lori Parks. Ich Oczy Oglądały Boga stworzył Darnell 2005Gatunek: DramatKraj: USAObsada: Lorraine Toussaint, Michael Ealy, Artel Great, Halle Berry You might like Spis treści Bóg: 1 Kobieta: 1 2 3 4 Kondycja ludzka: 1 Konflikt: 1 Los: 1 Małżeństwo: 1 Mądrość: 1 Mąż: 1 Miłość: 1 Młodość: 1 2 Obywatel: 1 2 3 4 Ojciec: 1 Ojczyzna: 1 2 Przyjaźń: 1 Rodzina: 1 Sprawiedliwość: 1 2 3 Syn: 1 Upadek: 1 2 Wizja: 1 Władza: 1 2 Wojna: 1 Żołnierz: 1 Żona: 1 2 Odprawa posłów greckich Podana na teatrum przed królem Jego Mścią i królową jej Mścią w Jazdowie nad Warszawą[1] dnia 12 stycznia roku Pańskiego 1578, na feście u Jego Mści Pana podkanclerzego koronnego Memu miłościwemu panu, Jego Msci Panu, Panu Janowi Zamoyskiemu z Zamościa, podkanclerzemu koronnemu etc., etc. Służby swe w łaskę W. M. mego miłościwego Pana zalecam. Wczora dopiero oddano mi obadwa listy za raz[2], któreś W. M.[3] do mnie około tej tragedyjej pisał. A iżem przedtym nie wiedział o tych liściech, spodziewałem się, że za tymi czasów odwłokami[4] i mej tragedyjej się odwlec miało albo raczej że tak ze mną zostać miała molom na pokarm albo na trąbki do apteki[5]. Jakom listy W. M. przeczytał, nie było czasu poprawować, bom wszytek musiał insumere[6] na przepisanie. Quicquid id est[7], a baczę, że błazeństwo[8], i W. M. sam podobno rzeczesz, posyłam W. M. tym śmielej, chocia nie masz co, żem to jeszcze z przodku W. M. opowiadał, że to nie miało być ad amussim[9], bo mistrz nie po temu. Rzeczy też drugie nie wedla uszu naszych[10]. Inter caetera[11] trzy są chory, a trzeci jakoby greckim chorom przygania[12], bo oni już osobny characterem do tego mają[13]; nie wiem, jako to w polskim języku brzmieć będzie. Ale w tym niech będzie arbitrium[14] W. M. albo raczej we wszytkim. Barzo bych to był rad uczynił, żebych[15] był sam praesens[16] W. M. teraz służby swe ofiarował, ale mi złe zdrowie nie da. Nierad bych przedsię omieszkał przenosin W. M., jeśli salus[17] tak będzie chciała. Zatym się łasce W. M. mego miłościwego Pana zalecam. Dat.[18] w Czarnolesie dwudziestego wtórego dnia grudnia roku bożego MDLXXVII. W. M. mego miłościwego Pana sługa uprzejmy Jan Kochanowski PERSONY Antenor Aleksander, którego i Parysem zowią Helena Pani Stara Poseł Parysów Ulisses Menelaus Priamus, król trojański Kasandra Rotmistrz Więzień Chorus z panien trojańskich Sprawa w Trojej. ANTENOR 1 Com dawno tuszył i w głos opowiedał, Że obelżenia i krzywdy tak znacznej Cierpieć nie mieli waleczni Grekowie: Teraz już posły ich u siebie mamy, 5Którzy się tego u nas domagają, Aby Helena była im wydana, Którą w tych czasiech przeszłych Aleksander, Będąc w Grecyjej, gość nieprawie wierny[19], Uniósł od męża i przez bystre morze 10Do trojańskiego miasta przyprowadził. Tę jeśli wrócim i mężowi w ręce Oddamy, możem siedzieć za pokojem, Lecz jeśli z niczym posłowie odjadą, Tegoż dnia nowin słuchajmy, że Greczyn 15Z morza wysiada i ziemię wojuje. ObywatelCzuje o sobie[20] widzę, Aleksander: Praktyki czyni[21], towarzystwa zbiera, Śle upominki, aż i mnie nie minął; A mnie i dom mój, i co mam z swych przodków, 20Nie jest przedajno. A miałbych swą wiarę Na targ wynosić, uchowa mię tego Bóg mój[22]. Nie ufa swej sprawiedliwości, Kto złotu mówić od siebie rzecz każe. Lecz i to człowiek małego baczenia, 25Który na zgubę rzeczypospolitej Podarki bierze, jakoby sam tylko W cale miał zostać, kiedy wszytko zginie. Ale mnie czas do rady, bo dziś król chce posły Odprawować. Snąć widzę Aleksandra? Ten jest. Aleksander, Antenor Przyjaźń, SprawiedliwośćALEKSANDER[23] 30 Jako mi niemal wszyscy obiecali, Cny Antenorze, proszę, i ty sprawie Mej bądź przychylnym przeciw posłom greckim. ANTENOR A ja z chęcią rad, zacny królewicze[24], Cokolwiek będzie sprawiedliwość niosła 35I dobre[25] rzeczypospolitej naszej. ALEKSANDER Wymówki nie masz, gdy przyjaciel prosi. ANTENOR Przyzwalam, kiedy o słuszną rzecz prosi. ALEKSANDER Obcemu więcej życzyć niżli swemu Coś niedaleko zda się od zazdrości. ANTENOR 40 Przyjacielowi więcej niżli prawdzie Chcieć służyć, zda się przeciw przystojności. ALEKSANDER Ręka umywa rękę, noga nogi Wspiera, przyjaciel port przyjacielowi. ANTENOR Wielki przyjaciel przystojność: tą sobie 45Rozkazać służyć nie jest przyjacielska[26]. ALEKSANDER W potrzebie, mówią, doznać przyjaciela. ANTENOR I toć potrzeba, gdzie sumnienie płaci[27]. ALEKSANDER Piękne sumnienie: stać przy przyjacielu. ANTENOR Jeszcze piękniejsze: zostawać przy prawdzie. ALEKSANDER 50Grekom pomagać to u ciebie prawda. ANTENOR Grek u mnie każdy, kto ma sprawiedliwą[28]. ALEKSANDER Widzę, żebyś mię ty prędko osądził. ANTENOR Swoje sumnienie każdego ma sądzić. ALEKSANDER Znać, że u ciebie gospodą posłowie. ANTENOR 55Wszystkim ućciwym dom mój otworzony. ALEKSANDER A zwłaszcza, kto nie z próżnymi rękoma. ANTENOR Trzeba mi bowiem sędziom na podarki, Bom cudzą żonę wziął, o którą czynią[29]. ALEKSANDER Nie wiem o żonę[30], ale dary bierzesz, 60Od Greków zwłaszcza; moje na cię małe. ANTENOR I żon, i cudzych darów nierad biorę. Ty, jako żywiesz, tak, widzę, i mówisz Niepowściągliwie; nie mam z tobą sprawy. ALEKSANDER I mnie żal, żem cię o co kiedy prosił. 65Ufam swym bogom, że i krom twej łaski Najdę, kto rzeczy mych podpierać będzie. ANTENOR ALEKSANDER Mądrość, Młodość CHORUS[31] By rozum był przy młodości 70Nigdy takiej obfitości Pereł morze i ziemia złota nie urodzi, Żeby tego nie mieli tym dostawać młodzi[32]. Mniej by na świecie trosk było, By się to dwoje łączyło; 75I oni by rozkoszy trwalszych używali, Siebie ani powinnych w żal by nie wdawali. Teraz, na rozum nie dbając, A żądzom tylko zgadzając, Zdrowie i sławę tracą, tracą majętności 80I ojczyznę w ostatnie zawodzą trudności. O Boże na wielkim niebie! Drogo to, widzę, u Ciebie Dać młodość i baczenie za raz; jedno płacić Drugim trzeba: to dobre, a tego żal stracić. 85 Ale oto Helenę widzę: co też teraz Nieboga myśli wiedząc, że dziś o niej w radzie Ostateczne namowy, ma li w Troi zostać Czyli Grecyją znowu i Spartę nawiedzić? Kobieta, Ojczyzna, Żona HELENA[33] Wszytkom ja to widziała jako we zwierciedle, 90Że z korzyści swej nie miał długo się weselić Bezecny Aleksander, ale mu wczas mieli I dobrą myśl przekazie przeważni Grekowie. Więc on, jako drapieżny wilk rozbiwszy stado, Co nadalej uciekał, a oni zaś, jako 95Pasterze ze psy, za nim. I ledwe do tego Nie przyjdzie, że wilk owcę na ostatek musi Porzucić, a sam gdzie w las sromotnie uciecze. Niestety, jakież moje będą przenosiny? Podobno w tył okrętu łańcuchem za szyję 100Uwiązana, pośrzodkiem greckich naw popłynę. Z jakąż ja twarzą bracią swą[34] miłą przywitam? Jakoż ja, niewstydliwa, przed oczy twe naprzód, Mężu mój miły, przyjdę i sprawę o sobie Dawać będę? A będęż w twarz ci wejźrzeć śmiała? 105Bodajżeś ty był nigdy Sparty nie nawiedził, Nieszczęsny Pryjamida! Bo czego mnie więcej Nie dostawało? Zacnych książąt córką będąc Szłam w książęcy dom zacny; dał był Bóg urodę, Dał potomstwo, dał dobrą nade wszytko sławę. 110Tom wszytko prze człowieka złego utraciła. Ojczyzna gdzieś daleko, przyjaciół nie widzę, Dziatki[35], nie wiem, żywe li; jam sama coś mało Od niewolnice rożna, przymówkom dotkliwym I złej sławie podległa, a co jeszcze ze mną 115Szczęście myśli poczynać, ty sam wiesz, mój Panie. Pani Stara, Helena Kondycja ludzkaPANI Nie frasuj mi się, moje dziecię miłe, Takci na świecie być musi: raz radość, Drugi raz smutek; z tego dwojga żywot Nasz upleciony. I rozkoszyć nasze 120Niepewne, ale i troski ustąpić Muszą, gdy Bóg chce, a czasy przyniosą. HELENA 0 matko moja, nierównoż to tego Wieńca pleciono; więcej że daleko Człowiek frasunków czuje niż radości. PANI 125 Barziej do serca to, co boli, człowiek Przypuszcza, niżli co g'myśli się dzieje. I stądże się zda, że tego jest więcej, Co trapi, niżli co człowieka cieszy. HELENA Prze Bóg, więcejci złego na tym świecie 130Niżli dobrego. Patrzaj naprzód, jako Jedenże tylko sposób człowiekowi Jest urodzić się, a zginąć tak wiele Dróg jest, że tego niepodobno zgadnąć. Także i zdrowie nie ma, jeno jedno. 135Człowiek śmiertelny, a przeciwko temu Niezliczna liczba chorób rozmaitych. Ale i ona, która wszystkim włada, Która ma wszytko w ręku, wszytkim rządzi, Fortuna, za mną świadczy, że daleko 140Mniej dóbr na świecie niżli tego, co złym Ludzie mianują, bo ubogaciwszy Pewną część ludzi, patrzaj, co ich ciężkim Ubóstwem trapi. A iż tego żadnej Zadości g'woli ani skępstwu swemu 145Nie czyni, ale niedostatkiem tylko Sciśniona, znak jest, że i dziś, gdy komu Chce co uczynić dobrze, pospolicie Jednemu pierwej weźmie, toż dopiero Drugiemu daje; skąd się da rozumieć, 150Co już powtarzam nie raz, że na świecie Mniej dóbr daleko niżli złych przypadków. PANI Mniej abo więcej, równa li też liczba Obojga — korzyść niewielka to wiedzieć. 0 to by Boga prosić, żeby człowiek 155Co namniej szczęścia przeciwnego doznał, Bo żeby zgoła nic, to nie człowiecza. KobietaAle że z rady tak długo nikogo Nie słychać! Wiem, że da bez omieszkania Znać Aleksander, skoro się tam rzeczy 160Przetoczą, a nam białymgłowom jakoś Przystojniej w domu zawżdy niż przed sienią[36]. Obywatel, Sprawiedliwość, Władza CHORUS[37] Wy, którzy pospolitą rzeczą władacie, A ludzką sprawiedliwość w ręku trzymacie, Wy, mówię, którym ludzi paść poruczono 165I zwirzchności nad stadem bożym zwierzono: Miejcie to przed oczyma zawżdy swojemi, Żeście miejsce zasiedli boże na ziemi, Z którego macie nie tak swe własne rzeczy, Jako wszytek ludzki mieć rodzaj na pieczy. 170 A wam więc nad mniejszymi zwierzchność jest dana, Ale i sami macie nad sobą pana, Któremu kiedyżkolwiek z spraw swych uczynić Poczet macie: trudnoż tam krzywemu wynić. Nie bierze ten pan darów ani się pyta, 175Jeśli kto chłop czyli się grofem poczyta, W siermiędze li go widzi, w złotych li głowach; Jeśli namniej przewinił, być mu w okowach. Więc ja podobno z mniejszym niebezpieczeństwem Grzeszę, bo sam się tracę swym wszeteczeństwem. 180Przełożonych występy miasta zgubiły I szerokie do gruntu carstwa zniszczyły. Poseł, Helena POSEŁ[38] Dobrą nowinę paniej swojej niosę. Rozumiem temu, że już dawno tego Poselstwa czeka, serce swe troskami 185I płaczem trapiąc. Ale oto prawie Na czas wychodzi z domu. O królowa, Wdzięcznej nowiny posła masz przed sobą. HELENA Daj Boże, byś co przyniósł pociesznego. POSEŁ Posłowie twoi, jako przyjechali, 190Tak odjeżdżają, a ty przedsię z nami. HELENA Byłeś sam w radzie czyś słyszał od kogo? POSEŁ Byłem przy wszytkim i prosto mi stamtąd Iść Aleksander do ciebie rozkazał. HELENA Jeszczeć nie widzę, z czego bych się prawie 195Ucieszyć miała. Wszakże powiedz przedsię, Jako co było. POSEŁ Powiem, jeno słuchaj! Tę rzecz do nich uczynił: „Nie zwykłem nic nigdy 200Bez rady waszej czynić; a bych też zwykł kiedy (Czego w pamięci nie mam), w tej sprawie koniecznie Syna swego bych nie chciał, aby mię ojcowska Miłość przeciw synowi[39] jako nie uwiodła. Bo aczci to podobno nie darmo rzeczono: 205»Krew nie woda«[40], lecz u mnie pospolitej rzeczy Powinowactwo więtsze. A tak, co się kolwiek Wam wszytkim będzie zdało, toż i ja pochwalę Syn mój w Grecyjej żony dostał, nie wiem jako[41]; Tej się upominają od Greków posłowie. 210Wydać abo nie wydać; w tym rozmysłu trzeba”. Zatym wstał Aleksander i tak mówić począł: „Przy pierwszej posłów skardze dałem dostateczną Sprawę o sobie; teraz nie chcę uszu waszych 215Słowy próżnymi bawić, ale maluczko co Powiedziawszy, ostatek na Boga przypuszczę[42] I na łaskę ojcowską, i was wszytkich zdanie. Wziął przed się, żęciem nigdy tych burkowych biesiad[43] 220Patrząc nie chciał; wolałem po gęstych dąbrowach Prędkie jelenie gonić abo dzikie świnie. Anim ja tego sobie za niewczas poczytał W budzie leśnej się przespać i nad stady chodzić[44]. Nie myśliłciem[45] ja wtenczas namniej o Helenie 225Ani to imię przedtym w uszu mych postało. Wenus, kiedy mię naprzód trzy boginie[46] sobie Za sędziego obrały, Wenus mi ją sama Napierwej zaleciła i za żonę dała. Ludzie, widzę, u Boga szczęścia sobie proszą, 230A ja kiedy mię z chęci swej tym potykali, Miałem gardzić? Przyjąłem, i przyjąłem wdzięcznie, I mam pewną nadzieję, że tenże bóg, który Ućcił mię naprzód, będzie i do końca szczęścił I co mi dał, nie da mi leda jako wydrzeć. 235A bych też był żony swej ludzkim obyczajem[47] Dostawał, nie wiem, czemu onym się zyść miało Medeą z domu wykraść od przyjaciół naszych, A mnie zaś ich fortelu takimże fortelem Oddać się nie godziło? 240Jeślim co tedy winien, toż i oni winni. Chcą li nagrody, niech ją sami pierwej czynią, Jako ci, którzy krzywdę naprzód uczynili. A tam, ojcze, nie tylko żonę moje, ale I mnie samego wydaj, niechaj pokutuję! 245Gdzie by też to o sobie tak rozumieć chcieli, Że im każdy, a oni nie winni nikomu Sprawiedliwości czynić: tego, da Bóg, nigdy Nad nami nie przewiodą[48] ani ich z to będzie. Nie tuszęć ja, żebyś ty, ojcze mój łaskawy, 250Nie pomniał jeszcze krzywdy i szkód staradawnych[49], Któreś wziął od tych panów i to państwo sławne. Jeszczeć mury na ziemi leżą powalone I pola do tej doby pustyniami stoją, Znaki miecza greckiego i okrutnej ręki. 255A byś też tego dobrze nie chciał sam pamiętać, Hesyjona pamiętać musi, siostra twoja, Ojcze, a moja ciotka, która do tej doby U nich w niewoli żywię, jeśli jeszcze żywię. Tej nam krzywdy, o królu, jedna nie nagrodzi 260Helena ani jeden Parys powetuje”. Tu przestał Aleksander, a szept miedzy ludźmi Rozlegał się po sali. Jako więc ku latu Robotne pszczoły w ulu szemrzą, kiedy wodza Nowego oglądały, a chęć nastąpiła 265Od macior[50] się wynosić i nowe zaczynać Gospodarstwo, szmer w ulu i rozruch kryjomy: Taki dźwięk tam natenczas wstał był między ludźmi, Który skoro ucichnął, Antenor jął mówić: 270 „Prawdzie długich wywodów, królu, nie potrzeba: Kobieta, ŻonaAleksander, w Grecyjej gościem w domu będąc Człowieka przedniejszego, na gościnne prawa Nie pomniąc, żonę mu wziął i przywłaszczył sobie. By mu był niewolnicę naliższą przemówił[51], 275Winien by mu był został, cóż kiedy wziął żonę, Której ani zaniedbać, ani też dochodzić Dobry, ućciwy człowiek bez wstydu nie może? Winien mu nie po mału. On, chocia ze wstydem, Żony się upomina, a ja wrócić radzę, 280Abychmy ku zelżeniu niesprawiedliwości Nie przydali: oboje to przez się nieznośne, Że Grekowie Heleny nie tylko przez posły, Ale nawet i przez miecz domagać się będą. 285Niechże się Aleksander tak drogo nie żeni, Żeby małżeństwo swoje upadkiem ojczyzny I krwią naszą miał płacić! Jeśli w łaskę dufa Boginiej swej, niech na to miejsce dwu się boi, Które dla niej rozgniewał i sądem swym zganił. 290Medeą nie za naszych czasów uniesiono. I nie wiem, jeśli nam co do tego. To widzę, Że tej krzywdy u Greków nikt się do tej doby Nie domagał; milczeli tego, którym było Przystojniej o to mówić. Nie wiem, jako słusznie 295Swój własny występ cudzą krzywdą barwić chcemy? To się nas barziej tycze, że za przodków naszych Grekowie w tym królestwie mieczem wojowali; Lecz i natenczas, królu (prawda się znać musi)[53], Nasza niesprawiedliwość[54] do tego upadku 300Nas przywiodła, że się też i dziś lękać muszę, Aby to sąd tajemny jakiś boży nie był, Nam prze niesprawiedliwość zawżdy pomstę odnieść Od Greków. Czego tobie przestrzegać się godzi, 0 królu, a tym barziej, żeś i w pierwszej klęsce 305Mało małym nie zginął[55] pokutując za grzech Ojcowski i postępek mało sprawiedliwy”. To powiedziawszy milczał. Toż Eneasz mówił, Toż Pantus i Tymetes, zgadzał się i Lampon, I Ukalegon z nimi, ale Iketaon 310Coś inszego rozumiał i w te słowa mówił: „Owa, jako nam kolwiek Grekowie zagrają, Tak my już skakać musim? Bać się ich nam każą, A ja, owszem, się lękam. Teraz nam Helenę Wydać każą, po chwili naszych się żon będą 315I dzieci upominać. Nigdy w swojej mierze Chciwość władze nie stoi; zawżdy, jako powódź, Pomyka swoich granic nieznacznie, aż potym Wszytki pola zaleje. Za czasu, panowie, Umykać rogów trzeba, bo wonczas już próżno 320Miotać się, kiedy jarzmo na szyję założą. Sprawiedliwości proszą, a grożą nam wojną: Daj, chcesz li, alboć wydrę, taka to jest prosto[56]. Wimenem sprawiedliwość, ale nie z swą hańbą: Kto ją na mnie wyciska, sowitej nagrody 325Ze mnie chce, i korzyści, i zelżenia mego. Dawnyć to grecki tytuł pany się mianować, A nas, barbaros, sługi[57]. Ale nie toć jest pan, Co się w Peloponezie albo w Troi rodził; Szabla ostra przy boku to pan: ta rozstrzygnie, 330Kto komu czołem bić ma. Do tego tam czasu Równi sobie być musim; ani tego Greczyn 0 sobie niechaj dzierży, żeby tak był groźny, Jako się sobie sam zda. Jeśli tedy krzywdę W tym się mieć rozumieją, że Helenę uniósł 335Aleksander, niechajże okażą na sobie Sami naprzód, jako ten gwałt winien nagradzać Aleksander, ponieważ samiż okazali, Jako taki gwałt czynić. Aczci Aleksander Brata przy siestrze nie wziął, jako oni wzięli 340Medeą i Absyrta. Bo co Antenor mówi, że nam nic do tego: Ba, i barzo do tego! Za jednego krzywdę Oni się wszyscy wzięli, a nas pojedynkiem Zbierać mają? Nie tuszę; tożci sąsiadowi 345Sąsiad w Azyjej[58] winien, co u nich w Europie. Mówiono zawżdy o to[59] i do końca będą. Co się siostry królewskiej i szkód dawnych tycze, Więtsza to zasię u mnie, niżby się tu miała Przypomnieć abo na ten sztych kłaść[60]: dzierżę o cnej 350Krwi trojańskiej, że tego mścić się jeszcze będzie. Teraz zgoła nie radzę Heleny wydawać, Aż się też oni z nami o Medeą zgodzą”. To jego słowa były. Potym się już żaden Długą rzeczą nie bawił; jeden głos był wszytkich: 355„Tak jako Iketaon”; i tych, co siedzieli, I tych, co za stołkami stali, głos był jeden: „Tak jako Iketaon”. Kilkakroć powstawał Ukalegon chcąc mówić, lecz przed hukiem nie mógł. Marszałkowie, laskami w ziemię coraz bijąc: 360„Posłuchajcie, panowie, Ukalegon mówi”. Nie pomogły nic laski, a nasz Ukalegon Ukalegontom mówił[61], bo nań nic nie dbali. Tymczasem ktoś zawołał głosem prawie głośnym: „Co po tych krasnych mowach[62]? Rozstąpmy się oto; 365Ujźrzemy, gdzie nas więcej”[63]. Ledwe wyrzekł, a już Wszyscy na nogach stali i swe miejsca brali. Kiedy się rozstąpili, nie było co równać: Wszyscy przy Aleksandrze, a tam ich garść była. Prosili potym króla, aby wedle prawa 370Postąpił, a za więtszą częścią wyrok podał. Król, niewiele mieszkając: „Rad bych był, powiada, Na zgodę wasze patrzał, lecz iż być nie mogła, Mnie nie lża, jeno więtszej części naśladować[64]. A tak, co z dobrym niechaj będzie pospolitym: 375Helena niechaj w Troi zostanie, aż też nam Grekowie za Medeą nagrodę uczynią”. Skoro po tym dekrecie po posły posłano, A mnie też Aleksander do ciebie wyprawił Z tym wszytkim, coś słyszała; tuszę, że odprawę 380Do tej doby już wzięli posłowie, i twój mąż W domu cię dawno czeka. A tak nie mieszkajmy! HELENA Dobrze mówisz: idź ty wprzód, ja za tobą w tropy. CHORUS[65] Tej podobno ta powieść g'myśli: mnie bynamniej. I onej, nie wiem, na co ta radość wynidzie. 385Posłowie, widzę, idą nosy powiesiwszy: Znać, że nie po swej myśli odprawę odnoszą. ULISSES[66] O nierządne królestwo i zginienia bliskie, Gdzie ani prawa ważą, ani sprawiedliwość Ma miejsca, ale wszytko złotem kupić trzeba! 390Jeden to marnotrawca umiał spraktykować, Że jego wszeteczeństwa i łotrowskiej sprawy Od małych aż do wielkich wszyscy jawnie bronią, Nizacz prawdy nie mając ani końca patrząc, Do którego rzeczy przyść za ich radą muszą. 395 Jaki to wrzód szkodliwy w rzeczypospolitej Młódź wszeteczna: ci cnocie i wstydowi cenę Ustawili; przed tymi trudno człowiekiem być Dobrym; ci domy niszczą, ci państwa ubożą, 400A rzekę, że i gubią (Troja, poznasz potym!), A przykładem zaś swoim jako wielką liczbę Darmojadów za nimi, którzy ustawicznym Próżnowaniem a zbytkiem jako wieprze tyją. 405Z tego stada, mniemacie, że się który przyda Do posługi ojczyzny? Jako ten we zbroi Wytrwa, któremu czasem i w jedwabiu ciężko? Jako straż będzie trzymał, a on i w południe Przesypiać się nauczył? Jako stos wytrzymać 410Ma nieprzyjacielowi, który ustawicznym Pijaństwem zdrowie stracił? Takimi się czując, A podobno nie czując, na wojnę wołają: Boże, daj mi z takimi mężmi zawżdy czynić! MążMENELAUS Wieczne światło niebieskie i ty, płodna ziemi, 415I ty, morze szerokie, wy, wszyscy bogowie, I wysocy, i niscy[67], świadki mi dziś bądźcie, Żem rzeczy sprawiedliwej od Trojanów żądał, Abych był krzywdy wielkiej i zelżenia swego Nagrodę jaką wziąć mógł; nicem nie otrzymał, 420Jeno śmiech ludzki, a żal serdeczny tym więtszy. Na was tedy krzywdę swą i żałość niezmierną Kładę[68], możni bogowie; jeśli sercem czystym Tę prośbę do was czynię, pomścicie zelżenia I mej krzywdy tak jasnej: dajcie mi na gardle 425Usieść Aleksandrowym i miecz krwią napoić Człowieka bezecnego, ponieważ i on mej Zelżywości dawno syt i dziś się ją karmi. CHORUS[69] O białoskrzydła[70] morska pławaczko, Wychowanico Idy[71] wysokiej, 430Łodzi bukowa, któraś gładkiej Twarzy pasterza Pryjamczyka Mokrymi słonych wód ścieżkami[72] Do przezroczystych Eurotowych Brodów[73] nosiła! 435Coś to zołwicom[74] za bratową, Córom szlachetnym Pryjamowym, Cnej Poliksenie i Kasandrze Wieszczej[75], przyniosła? Za którą oto w tropy prosto, 440Jako za zbiegłą niewolnicą, Prędka pogonią przybieżała. Toli on sławny upominek Albo pamiętne, którym luby 445Sędziemu wyrok ze wszech Wenus Bogiń piękniejsza[76] zapłaciła, Kiedy na Idzie stokorodnej Śmierci podległy nieśmiertelne Uznawca twarzy rozeznawał?[77] 450Swar był początkiem i niezgoda Twego małżeństwa, Pryjamicze. Nie śmiem źle tuszyć, nie śmiem, ale Ledwe nie takiż koniec będzie. 455 Niechajże się ja, można Cypri[78], Ninacz cudzego nie zapatrzam! Niech towarzysza życzliwego, Jednemu łożu przyjaciela, Mam z łaski twojej; inszy, więcej 460Chcą li, niech proszą! Oczy łakome siła ludzi Zawiodły, lecz kto w krygi żądzą Mógł ująć[79], w długim bezpieczeństwie Dni swych używie. Przyjdą, przyjdą 465Niedawno czasy, że rozbójcę Rozbójca znidzie; ten mu słodki Sen z oczu zetrze i bezpieczne Serce zatrwoży, kiedy trąby Ogromne zagrzmią, a pod mury 470Nieprzyjacielskie staną szańce. Antenor, Priamus ANTENOR[80] Iż moja wierna rada u ciebie, o wielki Królu, ważna nie była, żebyś był Helenę Grekom wydać rozkazał, a tę niewątpliwą Wielkiej wojny pochodnią co napręcej zgasił, 475Teraz, co potym idzie[81], w czas cię upominam, Abyś czuł o potrzebie i o pewnej wojnie, Tak pewnej, jako mię tu dziś przed sobą widzisz. Słyszałeś, jako cię dziś posłowie żegnali I nas wszytkich przy tobie. Pograniczni piszą 480Starostowie[82], że greckie wojska się ściągają Do Aulidy[83]; w tym wątpić nie potrzeba, że ci Do nas pójdą: inaczej ani by tu byli Posłów swych posyłali, ani tak surowie 0 swą krzywdę mówili. A tak nie mieszkając, 485Póki brzegu morskiego ostatka nie stracim, Porty naprzód i zamki pograniczne spiżą I ludźmi dobrze opatrz[84]; hołdownym książętom Rozkaż być pogotowiu; żołnierzom przypowiedz Służbę; szpiegi rozeszli; straż miej i na morzu, 490I na ziemi, aby cię łacni niegotowym Grekowie nie zastali. To jest rada moja. PRIAMUS Jakobyś już na oko, dobry Antenorze, Nieprzyjaciela widział, tak się, widzę, boisz. ANTENOR O królu, teraz się bać lepiej, bo za taką 495Bojaźnią i opatrzność, i gotowość roście[85]. Wonczas już próżny rozmysł, bo już abo się bić, Abo uciekać trzeba: trzeciego nic nie masz. PRIAMUS A ja, owszem, na dobrej pieczy wszytko mieć chcę, Aby nam do tak nagłych ucieczek nie przyszło. ANTENOR 500 Z włosy roztarganymi i twarzy tak bladej? Drżą na niej wszytki członki, piersiami pracuje, Oczy wywraca, głową kręci: to chce mówić, To zamilknie. PRIAMUS 505 Moja to nieszczęśliwa córa, Kasandra; widzę, że ją duch Apollinowy[87] Zwykły nagarnął; nie lża, jeno jej posłuchać. KASANDRA Po co mię próżno, srogi Apollo, trapisz, Który, wieszczego ducha dawszy, nie dałeś 510Wagi w słowiech, ale me wszytki proroctwa Na wiatr idą nie mając u ludzi więcej Wiary nad baśni próżne i sny znikome? Komu serce spętane albo pamięci Zguba mojej pomoże? Komu z ust moich 515Duch nie mój[88] użyteczen i zmysły wszytki Ciężkim, nieznośnym gościem opanowane? Próżno się odejmuję, gwałt mi się dzieje; Nie władne dalej sobą, nie jestem swoja. Ale gdzieżem, prze Boga? Światła nie widzę, 520Noc mi jakaś przed oczy nagła upadła. Owóż mamy dwie słońcy, owóż dwie Troi, Owóż i łani morzem głębokim płynie. Nieszczęśliwa to łani, złej wróżki łani[89]. Brońcie brzegów, pasterze, nie dopuszczajcie 525Tej niezdarzonej goście nigdziej do ziemie! Nieszczęśliwa to ziemia i brzeg nieszczęsny, Gdzie ta łani wypłynie; nieszczęsna knieja, Gdzie wnidzie i gdzie gładki swój bok położy. Wszytki stopy, wszytki jej łożyska muszą 530Krwią opłynąć; upadek, pożogę, pustki Z sobą niesie. O wdzięczna ojczyzno moja, 0 mury, nieśmiertelnych ręku roboto[90]! Jaki koniec was czeka? Ciebie, mój bracie, Stróżu ojczyzny, domu zacna podporo, 535Wkoło murów trojańskich tesalskie konie Włóczyć grożą, a twoje oziębłe ciało Będzie li chciał nieszczęsny ociec pochować, Musi je u rozbójce złotem kupować[91]. Nieprzepłacony duchu, z tobą pospołu 540I ojczyzna umarła: jednaż mogiła Oboje was przykryje. Lecz i ty, srogi Trupokupcze[92], niedawno i sam polężesz, Strzałą niemężnej ręki prędką objeżdżon. Cóż potym? Kłoda leży, a ze pnia przedsię 545Nowa rózga[93] wyrosła i nad nadzieję Prędko ku górze idzie. A to co za koń[94] Tak wielki na poboju sam jeden stoi? Nie wódźcie go do stajniej, radzę, nie wódźcie: Bije ten koń i kasze; spalcie go raczej, 550Jeśli sami od niego zgorzeć nie chcecie. Czujcie, stróże: noc idzie, noc podejźrzana. Wielki ogień ma powstać, tak wielki ogień, Że wszytko jako w biały dzień widać będzie, Ale nazajutrz zaś nic widać nie będzie. 555Wtenczas, ojcze, ani już bogom swym dufaj, Ani się poświęconych ołtarzów łapaj: Okrutnego lwa szczenię za tobą bieży, Które cię paznoktami przejmie ostrymi I krwią twoją swe gardło głodne nasyci 560Syny wszytki pobiją, dziewki w niewolą Zabiorą; drugie[95] g'woli trupom umarłym Na ich grobiech bić będą. Matko[96], ty dziatek Swoich płakać nie będziesz, ale wyć będziesz! CHORUS Rzućmy się co napręcej, a na pokój gdzie 565Wyprowadźmy tę pannę upracowaną! Antenor, Priamus ANTENOR Te słowa, królu, nie są ku wyrozumieniu Nazbyt trudne, a zgoła tobie i ojczyźnie Upad opowiadają; prze Boga cię proszę, Nie waż ich sobie lekce ani miej za baśni! PRIAMUS 570 Jeszcze tego nieprawie ta przeciwna wiedma W mię wmówiła, żebych się miał bać; ale przedsię Postraszyła mię nieco, zwłaszcza że mi przyszedł Sen na pamięć żony mej; bo gdy z tym złym synem, Aleksandrem, chodziła, mało przed zlężeniem 575Śniło się jej już na dniu, że miasto dziecięcia Pochodnią urodziła. ANTENOR I jam też to, królu, Jeszcze natenczas wiedział i pomnie, jako to Wieszczkowie wykładali, że to dziecię miało 580Upad ojczyźnie przynieść; czego, widzę, blisko. PRIAMUS Dobrze to pomnisz, ale i jam był rozkazał Grzechu tego nie żywić[97]; dawno to na puszczy Wilcy mieli rozdrapać i kości nieszczęsne Po pustych górach roznieść. ANTENOR 585 A lepiej było, niżli nam przeń wszytkim zginąć. Co za więźnia to mamy? Ubiór to jest grecki. Rotmistrz, Więzień WojnaROTMISTRZ Takci, panowie; wy tu radzicie, a w polu Grekowie nas wojują. Wczora o południu Pięć galer ich przypadło na trojańskie brzegi. 590Ludzi wprawdzie nie brali ani też palili, Ale cokolwiek było w polu bydła, wzięli. Jako nas tam niewielki natenczas był poczet, Kusiwszy się kilkakroć o nie[98], musielichmy Na ostatek dać pokój; kilka głów jest przedsię 595Zabitych, ten sam jeden tylko poimany; Na próbie[99] to powiedział, że greckiego wojska Tysiąc galer na kotwiach[100] pogotowiu stoi W Aulidzie, którzy tylko na posły czekają. A ci jeśli Heleny nazad nie przyniosą 600(Jakoż widzę, że bez niej tak na morze wsiedli), Wszytko się wojsko tedyż ma ruszyć i prosto Ku Troi żagle podać; wszak tak? WIĘZIEŃ ROTMISTRZ WIĘZIEŃ PRIAMUS Każ więźnia tego schować i opatrzyć dobrze! To więc już, Antenorze, insza niż proroctwa Albo sny białogłowskie; ale wszyscy przedsię W jeden cel przed się biją. Jutro co naraniej 610W radę wnidźmy, a stamtąd już ani wychodźmy, Aż obronę uradzim. ANTENOR Baczę, że jej trzeba, Acz mi to słowa przykre i coś nie bez wróżki; Na każdy rok nam każą radzić o obronie; 615Ba, radźmy też o wojnie, nie wszytko się brońmy: Radźmy, jako kogo bić; lepiej, niż go czekać[101]! Wyszukiwanie Otwórz odnośniki Zaawansowane Nawigacja Biblia WarszawskaKsięga: V Księga Mojżeszowa 29:129:1Potem zwołał Mojżesz całego Izraela i rzekł do niego: Wy widzieliście wszystko, co w ziemi egipskiej uczynił Pan na waszych oczach faraonowi i wszystkim jego sługom, i całej jego ziemi,29:2Te wielkie doświadczenia, które oglądały twoje oczy, te znaki i wielkie aż do dnia dzisiejszego nie dał wam Pan serca, które by rozumiało, ani oczu, które by widziały, ani uszu, które by was przez czterdzieści lat po pustyni, a nie zetlały wasze szaty na was i nie zbutwiało twoje obuwie na twoich nie jadaliście, wina i mocnego napoju nie pijaliście, abyście poznali, że Ja, Pan, jestem Bogiem gdy przyszliście na to miejsce i wystąpił Sychon, król Cheszbonu, i Og, król Baszanu, przeciwko nam do walki, i my pobiliśmy ich,29:7Zabraliśmy ich ziemię i oddaliśmy ją w posiadanie Rubenitom i Gadytom, i połowie plemienia tedy słów tego przymierza i wypełniajcie je, by się wam powodziło we wszystkim, co będziecie dzisiaj wszyscy przed Panem, Bogiem waszym, naczelnicy waszych plemion, wasi starsi i wasi nadzorcy, wszyscy mężowie izraelscy,29:10Wasze dzieci, wasze żony i twój obcy przybysz, który jest w twoim obozie, od tego, który drwa rąbie, aż do tego, który wodę czerpie,29:11Aby pod przysięgą wejść w przymierze z Panem, Bogiem twoim, jakie Pan, Bóg twój, dziś z tobą zawiera,29:12Aby dziś ustanowić cię swoim ludem, a On będzie twoim Bogiem, jak obiecał i jak przysiągł twoim ojcom, Abrahamowi, Izaakowi i nie tylko z wami zawieram to przymierze, obwarowane przysięgą,29:14Ale także z tym, który jest tutaj dziś z nami przed Panem, Bogiem naszym, oraz z tym, którego nie ma tu dziś z bowiem o tym, jak mieszkaliśmy w ziemi egipskiej, i jak przechodziliśmy pośród narodów, które obrzydliwe ich bałwany i bożki z drzewa i kamienia, ze srebra i złota, jakie są u nie będzie wśród was mężczyzny ani kobiety, ani rodziny, ani plemienia, których serce odwróciłoby się dziś od Pana, Boga naszego, aby pójść i służyć bogom tych narodów. Niechaj nie będzie wśród was korzenia, wydającego truciznę i piołun,29:18Który by, słysząc słowa tego zaprzysiężonego przymierza, pochlebiał sobie w swoim sercu, mówiąc: Dobrze mi będzie, choćbym nawet trwał w zatwardziałości swego serca. To doprowadziłoby do tego, że zostałoby zniszczone to, co nawodnione, wraz z tym, co bowiem nie zechce mu przebaczyć, przeciwnie, wtedy zapłonie gniew Pana i jego zapalczywość na tego męża i spadną na niego wszystkie przekleństwa zapisane w tej księdze, i wymaże Pan jego imię pod niebem,29:20I odłączy go Pan ku złemu ze wszystkich plemion izraelskich, zgodnie ze wszystkimi przekleństwami przymierza, zapisanego w księdze tego powie następne pokolenie, wasi synowie, którzy powstaną po was, i cudzoziemiec, który przyjdzie z ziemi dalekiej, gdy zobaczą klęski tej ziemi i schorzenia, którymi ją Pan porazi:29:22Cała jej gleba jest siarką, solą i pogorzeliskiem. Nie będzie obsiewana, nic na niej nie wyrośnie, nie wzejdzie na niej żadna trawa. Będzie jak zwaliska Sodomy i Gomory, Admy i Seboim, które Pan obrócił w gruzy w swoim gniewie i będą mówić wszystkie narody: Za co Pan uczynił tak tej ziemi? Co za przyczyna tego wielkiego żaru jego gniewu?29:24I odpowiedzą: Za to, że opuścili przymierze z Panem, Bogiem swoich ojców, które z nimi zawarł, gdy wyprowadził ich z ziemi egipskiej,29:25A oni poszli i służyli innym bogom i oddawali im pokłon, bogom, których nie znali i których im nie więc gniew Pana przeciwko tej ziemi, tak iż przywiódł na nią wszelkie przekleństwo, zapisane w tej wyrwał ich Pan z ich ziemi w gniewie, w zapalczywości i w wielkiej popędliwości, i wyrzucił ich do innej ziemi, jak to jest co jest zakryte, należy do Pana, Boga naszego, a co jest jawne, do nas i do naszych synów po wieczne czasy, abyśmy wypełniali wszystkie słowa tego zakonu. Nawigacja Biblia Księga Rozdział Werset Nie bój się! - Werset na dziś Wersety o pokoju na 365 dni w roku! Pokój jest wielki tym, którzy miłują zakon twój, a nie obawają się żadnego niebeśpieczeństwa. Ps 119:165 W Chrystusie I nas, którzy umarliśmy przez upadki, ożywił wraz z Chrystusem - łaską zbawieni jesteścieEfez 2:5 Kim jesteś i co masz w Chrystusie. Czy wiesz że? Szukaj w dialogach Beta Biblia Księga Rodzaj wypowiedzi Osoba Szukany wyrazPozostaw to pole puste aby wyświetlić wszystkie wypowiedzi tej lub do tej osoby. Biblia Odnośnik, słowo kluczowe (Eng)Np. Jhn 3:16 lub John 3:16 lub glory, heaven, majesty etc. STARY TESTAMENT Księga Malachiasza Miłość Boga do Izraela 11 Wyrok. Mowa Pana do Izraela za pośrednictwem Malachiasza. 2 Umiłowałem was - mówi Pan - wy zaś pytacie: W czym się przejawia, że nas umiłowałeś? Czyż Ezaw nie był bratem Jakuba? - wyrocznia Pana - a Ja [jednak] umiłowałem Jakuba. 3 Ezawa zaś miałem w nienawiści1 i oddałem góry jego na spustoszenie, a dobytek jego szakalom pustyni. 4 Choćbyś powiedział, Edomie: Zubożeliśmy, ale odbudujemy z powrotem miejscowości zniszczone - tak [oto] mówi Pan Zastępów: Oni niech budują, Ja jednak rozwalę i będą ich nazywać granicą zła, i ludem, na którego Pan zapałał gniewem. 5 Oto oczy wasze będą to oglądały i powiecie: Potężnym okazał się Pan [nawet] poza granicami Izraela2. Napomnienie pod adresem kapłanów 6 Syn powinien czcić ojca, a sługa swego pana. Lecz skoro Ja jestem Ojcem, gdzież jest cześć moja, a skoro Ja jestem Panem, gdzież szacunek dla Mnie? [To] mówi Pan Zastępów do was, o kapłani: Lekceważycie imię moje, a jednak pytacie: Czym to okazaliśmy lekceważenie Twemu imieniu? 7 Oto przynosicie na mój ołtarz potrawy skażone, a pytacie: Czym go skaziliśmy?3 Tym, że [przynosząc je, niejako] powiadacie: Oto stół Pański jest w pogardzie. 8 Gdy bowiem przynosicie ślepe [zwierzę] na ofiarę, czyż nie jest to rzeczą złą? Albo gdy przynosicie chrome i chore, czyż to nic złego? Ofiarujże to twemu namiestnikowi4! - czy będzie mu miłe i czy życzliwie cię przyjmie? - mówi Pan Zastępów. 9 A teraz zwracajcie się z prośbą do Boga, aby się zmiłował nad wami. Wyście popełnili to [zło] - czy więc On będzie przychylny dla kogokolwiek z was? - pyta Pan Zastępów. 10 Niechby ktoś spośród was raczej zamknął drzwi [świątyni], byście nie zapalali świateł na ołtarzu moim nadaremnie. Nie mam Ja upodobania do was, mówi Pan Zastępów, ani Mi nie jest miła ofiara z waszej ręki. 11 Albowiem od wschodu słońca aż do jego zachodu wielkie będzie imię moje między narodami, a na każdym miejscu dar kadzielny będzie składany imieniu memu i ofiara czysta5. Albowiem wielkie będzie imię moje między narodami - mówi Pan Zastępów. 12 Wy zaś bezcześcicie je6, mówiąc: Stół Pański jest splugawiony, bo składane na nim ofiary są miernej wartości. 13 Powiadacie też: Cóż to za umęczenie! - i tak pogardzacie nim, mówi Pan Zastępów, a przynosicie zwierzę skażone: chrome i chore - i składacie na ofiarę. Czy mam to przyjąć z upodobaniem z ręki waszej? - pyta Pan. 14 Dlatego niech będzie przeklęty oszust, który mając w swej trzodzie samca, ślubuje [złożyć go na ofiarę], a potem składa Panu zwierzę skażone, gdyż Ja jestem potężnym Królem a imię moje będzie wzbudzać lęk między narodami. «« Ml 1 »» Czytania W roku śmierci króla Ozjasza ujrzałem Pana zasiadającego na wysokim i wyniosłym tronie, a tren Jego szaty wypełniał świątynię. Serafiny stały ponad Nim; każdy z nich miał po sześć skrzydeł. I wołał jeden do drugiego: „Święty, Święty, Święty jest Pan Zastępów. Cała ziemia pełna jest Jego chwały”. Od głosu tego, który wołał, zadrgały futryny drzwi, a świątynia napełniła się dymem. I powiedziałem: „Biada mi! Jestem zgubiony! Wszak jestem mężem o nieczystych wargach i mieszkam pośród ludu o nieczystych wargach, a oczy moje oglądały Króla, Pana Zastępów!” Wówczas przyleciał do mnie jeden z serafinów, trzymając w ręce węgiel, który szczypcami wziął z ołtarza. Dotknął nim ust moich i rzekł: „Oto dotknęło to twoich warg, twoja wina jest zmazana, zgładzony twój grzech”. I usłyszałem głos Pana mówiącego: „Kogo mam posłać? Kto by Nam poszedł?” Odpowiedziałem: „Oto ja, poślij mnie!” (Iz 6, 1-2a. 3-8) Przypominam, bracia, Ewangelię, którą wam głosiłem, którą przyjęliście i w której też trwacie. Przez nią również będziecie zbawieni, jeżeli ją zachowacie tak, jak wam głosiłem. Bo inaczej na próżno byście uwierzyli. Przekazałem wam na początku to, co przejąłem: że Chrystus umarł – zgodnie z Pismem – za nasze grzechy, że został pogrzebany, że zmartwychwstał trzeciego dnia, zgodnie z Pismem; i że ukazał się Kefasowi, a potem Dwunastu, później zjawił się więcej niż pięciuset braciom równocześnie; większość z nich żyje dotąd, niektórzy zaś pomarli. Potem ukazał się Jakubowi, później wszystkim apostołom. W końcu, już po wszystkich, ukazał się także i mnie jako poronionemu płodowi. Jestem bowiem najmniejszy ze wszystkich apostołów i niegodzien zwać się apostołem, bo prześladowałem Kościół Boży. Lecz za łaską Boga jestem tym, czym jestem, a dana mi łaska Jego nie okazała się daremna; przeciwnie, pracowałem więcej od nich wszystkich, nie ja, co prawda, lecz łaska Boża ze mną. Tak więc czy to ja, czy inni, tak nauczamy i tak uwierzyliście. (1 Kor 15, 1-11) Pewnego razu – gdy tłum cisnął się do Jezusa, aby słuchać słowa Bożego, a On stał nad jeziorem Genezaret – zobaczył dwie łodzie stojące przy brzegu; rybacy zaś wyszli z nich i płukali sieci. Wszedłszy do jednej łodzi, która należała do Szymona, poprosił go, żeby nieco odbił od brzegu. Potem usiadł i z łodzi nauczał tłumy. Gdy przestał mówić, rzekł do Szymona: „Wypłyń na głębię i zarzućcie sieci na połów!” A Szymon odpowiedział: „Mistrzu, całą noc pracowaliśmy i nic nie ułowiliśmy. Lecz na Twoje słowo zarzucę sieci”. Skoro to uczynili, zagarnęli tak wielkie mnóstwo ryb, że sieci ich zaczynały się rwać. Skinęli więc na współtowarzyszy w drugiej łodzi, żeby im przyszli z pomocą. Ci podpłynęli; i napełnili obie łodzie, tak że się prawie zanurzały. Widząc to, Szymon Piotr przypadł Jezusowi do kolan i rzekł: „Wyjdź ode mnie, Panie, bo jestem człowiekiem grzesznym”. I jego bowiem, i wszystkich jego towarzyszy w zdumienie wprawił połów ryb, jakiego dokonali; jak również Jakuba i Jana, synów Zebedeusza, którzy byli wspólnikami Szymona. A Jezus rzekł do Szymona: „Nie bój się, odtąd ludzi będziesz łowił”. I wciągnąwszy łodzie na ląd, zostawili wszystko i poszli za Nim. (Łk 5, 1-11) Rozważanie Wróciłem na misje. Minione dni spędziłem w podróży i dlatego dopiero dzisiaj chciałbym połączyć ostatnie dwie niedziele i opowiedzieć o tym, co w świetle Słowa stało się dla mnie tak bardzo istotne. Ostatnie rozważanie, które tutaj zamieściłem dotyczyło niedzieli Słowa Bożego. 26 stycznia 2022 wróciłem na misje do Panamy jako misjonarz Zgromadzenia Słowa Bożego – SVD i zostałem skierowany do pracy w mieście David, do parafii pod wezwaniem… Słowa Bożego. Głoszenie Słowa Bożego było zawsze dla mnie ważne, a teraz tak bardzo wyraźnie staje w samym centrum mojej pracy misyjnej. To dla mnie wielka radość i chciałem się z wami tą radością podzielić. IV niedziela zwykła – była pierwszą, którą spędziłem w Panamie. W księdze proroka Jeremiasza tak czytaliśmy tego dnia: Ja jestem z tobą – mówi Pan – by cię ochraniać” (Jr 1,19). Przyjąłem to słowo bardzo osobiście. Nowe miejsce, nowa rzeczywistość, a Pan jest ze mną. Jednak nie trzeba wyjeżdżać na misje do odległych miejsc na świecie, by usłyszeć to słowo w swoim sercu. Potrzeba tylko otwartych oczu serca, by dostrzec nieustanną, miłującą obecność Boga w tej rzeczywistości, w której właśnie teraz żyjesz. Dostrzec Boga, który zawsze jest blisko i zawsze staje po naszej stronie niezależnie od tego, gdzie jesteśmy i jak w tym życiu sobie radzimy. W drugim czytaniu św. Paweł pisał pięknie o miłości, a mnie dotknęło zdanie: Gdy byłem dzieckiem, mówiłem jak dziecko, czułem jak dziecko, myślałem jak dziecko. Kiedy zaś stałem się mężem, wyzbyłem się tego, co dziecinne (1 Kor 13,11). Przychodzi taki czas, gdy trzeba porzucić stare schematy zachowania, myślenia i powierzyć się Jezusowi bez reszty. Nie zostawiając niczego dla siebie. Pójść z Nim tą drogą, którą On poprowadzi, nawet jeśli wyda się nam ona zupełnie nieprzewidywalna i nieco szalona. W V niedzielę zwykłą – czytamy u proroka Izajasza, że Jezus szuka kogoś z kim mógłby współpracować, kto kroczyłby razem z Nim. I usłyszałem głos Pana mówiącego: „Kogo mam posłać? Kto by Nam poszedł?” Odpowiedziałem: „Oto ja, poślij mnie!” (Iz 6,8). Nie zawsze łatwo jest powiedzieć Jezusowi: Oto ja, poślij mnie. Trzeba mieć w sobie dużo siły, a jeszcze więcej miłości. Ale tylko takie radykalne zaufanie i oddanie ma naprawdę sens. Niezależnie od tego kim jesteś i gdzie żyjesz. Warto Mu zaufać. Tak bez reszty. W tym, czego nie rozumiesz również. Może nawet bardziej… Podobny wydźwięk ma zdarzenie, które opisuje w Ewangelii św. Łukasz. Połów ryb. Szymon Piotr, Jakub i Jan byli dobrymi rybakami, znali się na rzeczy. Wiedzieli, kiedy i gdzie się łowi ryby, a kiedy i gdzie się tego nie robi. Pracowali ciężko całą noc i nic nie ułowili. A jednak złamali swoje schematy myślenia, zaufali słowu Jezusa i… ponownie wypłynęli w morze, gdzieś na głębię. Wraz z tą decyzją zmieniło się całe ich życie. [Jezus] rzekł do Szymona: „Wypłyń na głębię i zarzućcie sieci na połów!” A Szymon odpowiedział: „Mistrzu, całą noc pracowaliśmy i nic nie ułowiliśmy. Lecz na Twoje słowo zarzucę sieci” (Łk 5,4-5). Wiele razy już pisałem o posłuszeństwie i zawierzeniu słowu Jezusa. Owypływaniu na głębię tylko dlatego, że On o to prosi, bo przecież – pojmując rzecz tak po ludzku – to działanie skazane na niepowodzenie, podobnie jak połów ryb na głębinach. Na drodze mojego misyjnego powołania już kilka razy musiałem podejmować takie radykalne decyzje, kiedy to trzeba było wypłynąć na głębię tylko na Jego słowo. Wiele razy też przywoływałem te słowa Świętego Jana Pawła II, które skierował do młodzieży w roku 2000, w Lednicy: duc in altum – wypłyń na głębię. Dzisiaj, w świetle niedzielnego Słowa, jak też miejsca i czasu, w którym się znajduję, stają się one dla mnie ponownie bardzo bliskie. Przyszedł czas na moje kolejne „wyjście w morze”. Na kolejne duc i ia altum, o którym pisałem w książce Misja Panama. Tym razem to wyjście jakby trochę w inną stronę; jakby ta głębia była jakaś inna. Jednak zaczynam powoli rozumieć, że najistotniejsze w tej wyprawie wcale nie jest miejsce, ale wiara, że Pan jest blisko. To Jego Słowo i Jego misja. Niech Jego obecność i łaska stają się coraz bardziej obecne. Duc in altum! Wypłyń na głębię! Drodzy Młodzi Przyjaciele! U początku nowego tysiąclecia, gdy wciąż jeszcze radujemy się owocami Wielkiego Jubileuszu, ze szczególną mocą docierają do nas słowa, które Pan Jezus skierował kiedyś do Piotra: «Duc in altum! Wypłyń na głębię!» To wezwanie wypowiedziane u brzegów Jeziora Galilejskiego miało sens praktyczny – była to propozycja, aby Piotr odbił od brzegu i – mimo zniechęcenia – raz jeszcze zarzucił sieci. Równocześnie jednak miało ono głęboki sens duchowy, było zachętą do wiary. Tak właśnie zrozumiał je Piotr i zawierzył: «Panie, (…) na Twoje słowo zarzucę sieci» (Łk 5, 5). To zaś zawierzenie stało się fundamentem apostolskiej misji, jaką Chrystus przekazał mu mówiąc: «Nie bój się, odtąd ludzi będziesz łowił». Duc in altum! Dziś te Jezusowe słowa kieruję do każdego i każdej z was. Wypłyń na głębię! Zawierz Chrystusowi, pokonaj słabość i zniechęcenie i na nowo wypłyń na głębię! Odkryj głębie własnego ducha. Wnikaj w głębie świata. Przyjmij słowo Chrystusa, zaufaj Mu i podejmij swą życiową misję. Ludzie nowego wieku oczekują twojego świadectwa. Nie lękaj się! Wypłyń na głębię! – jest przy tobie Chrystus. Sercem obejmuję każdego i każdą z was. Stale proszę Boga, aby prowadził was przez życie w świetle i mocy Ducha Świętego. Niech łaska Chrystusa zawsze wam towarzyszy. Z serca wszystkim błogosławię W imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. (Jan Paweł II, papież)

ich oczy oglądały boga online